22 stycznia 2006

Gazprom atakuje

Żródło: Rzeczpospolita
21.01.2006

Natarcie idzie w kilku kierunkach jednocześnie. Na przełomie grudnia i stycznia Gazprom prowadził wojnę cenową z Ukrainą, zakończoną kompromisem. W tym samym czasie stoczył również dwutygodniową batalię z Mołdawią, zakończoną jego pełnym zwycięstwem. Kurki z gazem zakręcono na dwa tygodnie i chociaż Gazprom "spuścił" z ceny, zamiast żądanych 160 dolarów za 1 tys. m sześc. zgodził się na dostawy po 110 dolarów, to jednak Kiszyniów musiał się zgodzić na oddanie swojego systemu gazowniczego pod kontrolę Rosjan.

Na tym jednak nie koniec. Korzystając ze swojej monopolistycznej pozycji, Gazprom z powodzeniem zabiega również o przejęcie kontroli nad zasobami gazowymi krajów Azji Środkowej. Dysponując rurociągami, Rosjanie już podpisali kontrakt, na mocy którego od 2007 r. praktycznie będą jedynym pośrednikiem w sprzedaży gazu turkmeńskiego. Teraz, w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla reżimu prezydenta Isłama Karimowa, Gazprom szykuje kontrakt z Uzbekistanem, dzięki któremu uzyska faktyczny monopol również na import uzbeckiego gazu.

Wszystkie te działania mają służyć realizacji jednego zasadniczego celu: zapewnieniu Rosji pozycji głównego dostawcy gazu dla Zachodu. Potwierdzeniem jest zapowiedź podjęcia budowy drugiego gazociągu na dnie Bałtyku, za pośrednictwem którego można będzie dostarczać gaz z bogatych złóż na Morzu Barentsa (tzw. złoże sztokmanowskie), zagospodarowywanych również z myślą o możliwości dostaw gazu skroplonego na rynek amerykański.

Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w myśl nowej doktryny gaz, podobnie jak i ropa, nie są po prostu towarami, ale instrumentem realizacji rosyjskich interesów geopolitycznych i strategicznych. Zachód musi stale o tym pamiętać. Wyjście jest tylko jedno: trzeba zachować maksymalną ostrożność, a to oznacza konieczność przeciwstawienia się wszelkim próbom monopolizacji rynku gazowego przez jednego dostawcę, kimkolwiek by on był. Po drugie, jeśli Europa chce mieć zagwarantowane w przyszłości swoje bezpieczeństwo energetyczne, to już teraz musi wypracować zasady wspólnej polityki w tej dziedzinie i ściśle ich przestrzegać. W przeciwnym razie przegrają wszyscy, nie wyłączając tych, którzy dziś na pierwszym miejscu stawiają swój interes narodowy. Taka polityka jest nie tylko krótkowzroczna, ale na dłuższą metę również bardzo groźna.

Sławomir Popowski