18 września 2006

Papież powiedział prawdę - reakcja muzułmanów na słowa Papieża

Źródło: Rzeczpospolita Papież powiedział prawdę - reakcja muzułmanów na słowa Papieża
18.09.2006

Jest wyrazem obłudy domaganie się przeprosin za kilka gorzkich słów

Wbrew temu, co można dziś usłyszeć, wykład papieża w Ratyzbonie nie był ani ofensywnym "hasłem do krucjaty", ani jeszcze jednym politycznie poprawnym miałkim "wezwaniem do dialogu kultur i religii".

Był natomiast dogłębną, intelektualnie bardzo gęstą diagnozą tego, w jaki sposób dotykalne napięcia występujące w naszym świecie, nasze obecne zderzenia cywilizacji, wynikają z różnic w ustosunkowaniu się do prawdy o wzajemnym związku Boga i rozumu.

Nie jest to nowy wątek w nauczaniu Benedykta XVI. W swoim słynnym przemówieniu w Auschwitz w maju opisywał on nasz świat jako zagrożony dwiema "mocami ciemności": "z jednej strony nadużywanie imienia Bożego dla usprawiedliwienia ślepej przemocy wobec niewinnych osób; z drugiej cynizm, który nie uznaje Boga i szydzi z wiary w Niego" - a chwilę później zdefiniował tę konfrontację między terroryzmem i laicyzmem jako zderzenie irracjonalizmu i "rozumu fałszywego, oderwanego od Boga". W imieniu całego chrześcijaństwa deklarował zaś: "Bóg, w którego wierzymy, jest Bogiem rozumu - takiego jednak rozumu, który na pewno nie jest tylko naturalną matematyką wszechświata, ale który stanowi jedność z miłością i dobrem".

Te myśli papieża z Auschwitz znalazły swoje rozwinięcie właśnie w Ratyzbonie, gdzie Benedykt XVI wyjaśniał, jak wielkie konsekwencje miało spotkanie się biblijnej wiary chrześcijaństwa i najlepszych wątków filozofii greckiej w przekonaniu, że Bóg jest Logosem, naturą rozumną, łączącą prawdę i miłość.

Tak naprawdę najbardziej dotknięci wyrazistym nauczaniem Benedykta powinni być niektórzy intelektualiści Zachodu, do których w istocie skierowane były te słowa. Stanowią one przecież wyrzut zarówno wobec racjonalistów ślepych na rozumną metafizykę, jak i wobec tych chrześcijańskich teologów, którzy głoszą postulat "oczyszczenia wiary biblijnej z naleciałości rozumu greckiego".

Chociaż krytyczne ostrze wykładu papieskiego trafia przede wszystkim w choroby cywilizacji zachodniej - głównie w antymetafizyczną bezbożność rozumu jej dominujących elit - najbardziej obrażeni poczuli się niektórzy muzułmanie. To oni krzyczą najgłośniej, podpalają już kościoły i groźnie potrząsają bronią.

Niektórym z nich wystarczyło już samo użycie przez papieża średniowiecznego cytatu, w którym Mahomet został opisany jako ideolog przemocy, a więc w niedobrym świetle. Manifestują swoją złość i najwyraźniej nie mają zamiaru ogłaszać żadnego "wyznania win" np. za to, w jaki sposób ich współwyznawcy starli z powierzchni ziemi chrześcijańską cywilizację Afryki Północnej. Nawet więc skromna wzmianka o agresywnej polityce podbojów "w imię Allaha" wywołuje w nich jedynie złość. Żadnej zaś refleksji moralnej.

Sądzę jednak, że każdy uważny czytelnik wykładu ratyzbońskiego zdaje sobie sprawę, iż nie w tym nawiązaniu do prawdy o islamskich podbojach leży kwestia najbardziej drażliwa. O wiele ważniejsze jest to, że Benedykt XVI odkrył przed oczami świata powody głębokiej niezgodności między z jednej strony całym układem przeświadczeń grecko-chrześcijańskich (Bóg jest Logosem, działanie rozumne upodabnia człowieka do Boga, możemy w jakiejś mierze opisywać Boga i Jego wolę w kategoriach racjonalnych), a z drugiej strony zasadniczymi strukturami islamskiego pojmowania Boga i świata (Bóg jest absolutnie transcendentny i niezrozumiały, w swej woli nie jest związany ani żadnym rozumem, ani własnym słowem, w konsekwencji mógłby zażądać od swych wyznawców choćby zbrodni). Jest to w istocie opozycja między "Bogiem logosu-rozumu" i "Bogiem mocy-kaprysu".

Warto podkreślić, że te diagnozy Benedykta XVI nie odbiegają w swym krytycyzmie od ocen jego poprzednika:. To w końcu właśnie Jan Paweł II, papież dialogu międzyreligijnego i Asyżu, w swej książce "Przekroczyć próg nadziei" powiedział wyraźnie, iż w Koranie "nie można nie dostrzec odejścia od tego, co Bóg sam o sobie powiedział", a "bogactwo samoobjawienia się Boga... zostało w jakiś sposób w islamie odsunięte na bok". Na tle tak ostrej recenzji teologicznej Jana Pawła filozoficzne diagnozy Benedykta wyglądają na bardzo umiarkowane.

Benedykt XVI powiedział również, że dzięki udanej syntezie Biblii i najlepszej części filozofii greckiej, wewnątrz Kościoła dominuje od wieków przekonanie, iż "niedziałanie zgodnie z rozumem jest sprzeczne z naturą Boga". A jak to wygląda w islamie?

Odpowiedź na to pytanie wymagałaby zapewne szeregu subtelnych dystynkcji. Niestety, jednak muzułmańskie reakcje na spokojne, niekonfrontacyjne refleksje papieża mogą jedynie potwierdzić wniosek, iż wewnątrz tej religii zastanawiająco silne oparcie zyskują postawy typowe dla wyznawcy "kapryśnego Boga". Zachowania histeryczne, skrajnie agresywne, manifestacje złości nieliczące się ani z prawdą historyczną, ani z aktualną sytuacją w relacjach chrześcijańsko-muzułmańskich. W sytuacji, gdy to właśnie z rąk islamistów co roku ginie w świecie wielu niewinnych chrześcijan, jest wyrazem jakiejś skrajnej obłudy domaganie się przez autorytety islamskie przeprosin od papieża za kilka słów gorzkiej prawdy. Tym bardziej gdy takich przeprosin żądają np. władze państw, w których konwersja z islamu na chrześcijaństwo jest karana jak ciężkie przestępstwo, a chrześcijanie żyją na co dzień pod butem pogardy i prześladowań. Kraje islamskie znajdują się przecież na czele listy państw, w których gwałcona jest wolność religii.

Agresywny i obłudny charakter obecnych manifestacji antypapieskich jest więc albo skutkiem jakiegoś radykalnego odstępstwa ich organizatorów i promotorów od rzekomego prawdziwego oblicza islamu, będącego podobno "religią pokoju", albo właśnie ilustracją obecnego w tej religii - i jak dotąd niezwalczonego - ideału naśladowania kapryśnego "Boga przemocy". Skala tych wystąpień mówi nam jeszcze jedno. W wielu elitach islamskich istnieje przekonanie, iż chrześcijan, włącznie z papieżem, obowiązuje swoista polityczna poprawność w mówieniu o relacjach z islamem. Że nawet papieżowi nie wolno powiedzieć, iż między chrześcijaństwem i islamem znajdują się zasadnicze bariery, wynikające z fundamentalnie różnego pojmowania natury Boga i stworzenia.

PAWEŁ MILCAREK, redaktor naczelny "Christianitas"