23 listopada 2006

Amerykanie pomogą nam ograniczyć zależność od surowców z Rosji



Wpływowy amerykański senator Richard Lugar wezwał NATO do zaangażowania się w poprawę energetycznego bezpieczeństwa swoich państw członkowskich

Lugar, republikański przewodniczący senackiej Komisji Spraw Zagranicznych swoje propozycje w tej sprawie zamierza przedstawić na najbliższym, zaplanowanym w przyszłym tygodniu w Rydze szczycie sojuszu. Chce, żeby traktował on odcięcie dostaw, np. ropy naftowej lub gazu ziemnego, do kraju członka NATO jak zagrożenie, na które należy odpowiedzieć zgodnie z artykułem V statutu NATO, nakazującego solidarną wzajemną obronę.
Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

"NATO musi określić, jakie kroki podejmie, jeśli Polska, Niemcy, Węgry, Łotwa czy jakieś inne państwo zostaną zagrożone tak, jak zagrożona była Ukraina. Ponieważ atak wykorzystujący energię jako broń może zniszczyć gospodarkę kraju i spowodować setki lub nawet tysiące ofiar, sojusz musi zadeklarować, że obrona przed takim atakiem to obowiązek wynikający z artykułu V karty NATO" - czytamy w przemówieniu Lugara przygotowanym naspotkanie w Rydze. Na wczorajszym spotkaniu z dziennikarzami z krajów europejskich senator powiedział, że nie oznacza to, iż NATO powinno odpowiedzieć militarnie na szantaż energetyczny. Powinno się jednak na atak tego rodzaju przygotować poprzez "opracowanie strategii, przewidującej m.in. zaopatrzenie kraju ofiary takiej agresji w surowce energetyczne, od których dostaw kraj ten został odcięty".

Lugar postuluje zatem plan zbliżony do proponowanego swego czasu przez rząd Polski paktu energetycznego, nazwanego też energetycznym NATO. Został on wtedy źle przyjęty w Europie.

Inicjatywa koncernów

Zdaniem Lugara, aby skutecznie pomagać krajom ofiarom ataku energetycznego, należy szukać alternatywnych rurociągów do przesyłu gazu i ropy, ale także nowych, alternatywnych źródeł energii.

Tymczasem w najbliższy wtorek w Waszyngtonie przedstawiciele 39 największych koncernów paliwowych, jak: Exxon Mobil, GE czy Conoco Philips zaproponują polskimfirmom projekty współpracy przy rozwinięciu nowych źródeł energii. Sekretarze handlu i energii USA Carlos Gutierrez i Samuel Bodman mają zaś doradzić ministrowi gospodarki Piotrowi Woźniakowi, jak przełamać ewentualne opory Rosji.

Na współpracy z Polską Amerykanie chcą zarobić. Ale nie tylko. Są zaniepokojeni próbami Kremla podporządkowania Europy Środkowej poprzez szantaż energetyczny. - Nie jesteśmy przeciw rosyjskim dostawom gazu. Ale jesteśmy przeciw monopolom. I dlatego chcemy alternatywnych rozwiązań - przekonywał niedawno zastępca sekretarza stanu USA, Daniel Fried. Amerykanie dobrze wiedzą, o czym mówią: ograniczenie rosnącej zależności od importu ropy z Bliskiego Wschodu staje się wręcz obsesją Waszyngtonu.

Najbardziej zaawansowany jest pomysł budowy nowego ropociągu, którym transportowana byłaby ropa z regionu Morza Kaspijskiego do Europy - m.in. przez Ukrainę i Polskę. Amerykańskie koncerny, jak Chevron i Conoco, są gotowe wyłożyć na tę inwestycję około 5 mld dolarów, ale muszą mieć gwarancję, że na surowiec znajdą się odbiorcy. Odżywa też pomysł budowy elektrowni atomowej w Polsce. W USA powstaje aż 28 proc. światowej energii pochodzącej z elektrowni jądrowych.